Jeśli współczesnym światem rządzą elity finansowe, to właśnie tutaj spełnia się XXI-wieczny sen o sporcie królów. Jockey Club zrzesza lokalną śmietankę społeczno-ekonomiczną i jest największym płatnikiem podatków w Hongkongu.


Wyścigi konne w Hongkongu to potęga. Miejscowy Jockey Club jest czwartą organizacją charytatywną na świecie

Wyścigi konne w Hongkongu to potęga. Miejscowy Jockey Club jest czwartą organizacją charytatywną na świecie

Jeśli współczesnym światem rządzą elity finansowe, to właśnie tutaj spełnia się XXI-wieczny sen o sporcie królów. Jockey Club zrzesza lokalną śmietankę społeczno-ekonomiczną i jest największym płatnikiem podatków w Hongkongu.

W sezonie zatrudnia ponad 24 tysiące ludzi. Klub jest też największą dobroczynną organizacją społeczną. A wszystko to dzięki kochającym hazard obywatelom: tylko w sezonie 2020/2021 podczas 835 gonitw w 88 dni wyścigowych w totalizatorze obrócono 136 miliardami HKD, czyli 17,5 miliardem USD. Do tego niebywałego sukcesu przyczyniają się głównie Hongkończycy, ale i też gracze z całego świata – od 2019 roku międzynarodowe gonitwy w Hongkongu mogą być obstawiane w ramach World Pool, zaś Hongkończycy mogą obstawiać wyścigi w Ascot czy w Dubaju. 

Od wojen opiumowych do wyścigów konnych w Hongkongu

Na starych zdjęciach lotniczych brytyjskich portów kolonialnych, od Lagos po Singapur, rzucają się w oczy dwie rzeczy – wydzielenie z tkanki miejskiej dzielnic angielskich o szerokich, starannie wytyczonych alejach oraz to, że w nich znajdowały się tory wyścigowe. Dotyczyło to także Hongkongu czy Szanghaju. Wraz ze zmierzchem Imperium Brytyjskiego tory zostały zamienione na place i parki. Nawet w Singapurze 22 lata temu zaorano historyczny hipodrom pod nowe osiedla, zastępując go nowym obiektem na obrzeżach kraju. Natomiast w najgęściej zaludnionym Hongkongu, w którym metr powierzchni mieszkaniowej jest najdroższy na świecie, nadal funkcjonuje tor w Happy Valley, a od 1978 roku na Nowych Terytoriach drugi obiekt Sha Tin. 

Gdy w Królestwie Polskim garstka pasjonatów zabiegała o utworzenie organizacji przypominającej angielskie zrzeszenia hodowców koni wyścigowych, Brytyjczycy między innymi toczyli wojny opiumowe z Chinami i w 1841 roku wymusili na nich otwarcie Szanghaju oraz sprzedaż Hongkongu. 

Od pierwszego roku Brytyjczycy organizowali dla siebie w Hongkongu rozgrywki wyścigowe. Władze administracyjne odebrały wieśniakom pola ryżowe, nadały im nazwę Happy Valley, osuszyły je i w 1845 roku przekazały do użytku pierwszy tor z trybunkami. Jednak w związku z tym, że niedaleko, w Makau, istniał już profesjonalny tor, to właśnie tam trzymano i wystawiano konie, a Hongkong Jockey Club (HKJC) oficjalnie uformował się dopiero w 1884 roku. Klub pełnił funkcję towarzyską dla europejskich emigrantów i członków klasy wyższej w Hongkongu. Obecnie jest jedną z najstarszych nieprzerwanie działających tu organizacji społecznych.

Gry na pieniądze (przede wszystkim madżong) w gronie przyjaciół i krewnych od dawna stanowiły część chińskiej kultury. W Hongkongu gubernator zakazał ich Chińczykom – grzywny za łamanie zakazu okazały się doskonałym źródłem wpływów do budżetu. Gry zaczęły być organizowane w klubach, których prowadzenie przyznawano Europejczykom. Gdy wprowadzono w Hongkongu totalizator konny, a miało to miejsce 1891 roku, obce kulturowo wyścigi pierwszego roku nie od razu przyciągnęły tłumy. Jednak szybko się to zmieniało. W 1918 roku jedna z przepełnionych trybun się zawaliła, wybuchł pożar na stoiskach z jedzeniem – w katastrofie zginęło aż 590 osób. 

Co sprawiło, że wyścigi konne zamieniły się w naprawdę masową rozrywkę? W latach 30. XX wieku wprowadzono „horse tickets”. Jak to działało? W każdym lokalnym sklepiku można było za grosze kupić bilet opatrzony unikalnym numerem. Następnie Hongkong Jockey Club losował 12 numerów, które podawano w prasie, radiu, a w kolejnych dekadach w telewizji. Po losowaniu każdy z tych numerów był przypisywany do konkretnego konia w wybranej gonitwie. Bilet związany z koniem, który wygrał wyścig, był zwycięskim numerem loterii. Nagroda była bardzo wysoka – pozwalała np. na kupno kilku mieszkań. Od wprowadzenia „horse tickets” wyścigi stały się częścią życia w wielu domach oraz synonimem dobrobytu.

W grudniu 1941 roku Japonia rozpoczęła wojnę na Pacyfiku. Zmiana suwerenności Hongkongu nie zakończyła działalności wyścigów konnych, choć większość miejscowych Brytyjczyków została jeńcami wojennymi, wielu zginęło. Japoński rząd okupacyjny zmienił nazwę Hongkong Jockey Club na Hongkong Racing Association i mianował na jego prezesa Chińczyka Ma Kam Tonga. Wpłynęło to na złagodzenie nastrojów społecznych, przynajmniej wśród części chińskich elit. Ma Kam Tonga zaprosił chińskich członków do zarządzania klubem. Zaczęto nadawać koniom chińskie imiona oraz zatrudniać Chińczyków do pracy na torze. Co znamienne, sytuacja ta utrzymała się także po zakończeniu II wojny światowej i powrocie Hongkongu pod panowanie brytyjskie. 

Lata powojenne 

Do II wojny światowej Hongkong pośredniczył w handlu między Chinami a resztą świata. Po zwrocie Chin ku ZSRR potrzebna była zmiana. Brytyjczycy postawili na uprzemysłowienie. W 1945 roku półwysep i otaczające go wyspy zamieszkiwało 600 tysięcy osób. Pięć lat później fale uchodźców spowodowały, że Hongkong liczył już 2 mln 360 tysięcy mieszkańców. Migrowała zarówno biedota, jak i elity finansowe z Szanghaju oraz innych miast portowych. Zniesiono ostatecznie segregację przestrzenną – nowa Qeen’s Road była otwarta dla wszystkich, tak jak i Jockey Club, do którego należeli najznamienitsi Chińczycy.

W latach 50., kiedy Hongkong zmagał się z powojenną odbudową i masowym napływem imigrantów, klub podjął decyzję o przeznaczaniu większości corocznej nadwyżki z obrotów na cele charytatywne, społeczne i kulturalne. Utworzono odrębną spółkę (następnie trust), która zajmuje się wspieraniem i tworzeniem projektów społecznych. Elżbieta II w 1959 roku nadała klubowi tytuł królewski. Wraz z przekazaniem Hongkongu Chinom klub musiał się zrzec tego tytułu. 

W 1960 roku klub ufundował szkołę dla dżokejów, do której nigdy nie brakowało chętnych. Klub od dekad wspiera też lokalnych sportowców, którzy chcą się przekwalifikować na jeźdźców. Od 1971 roku wyścigi są całkowicie sprofesjonalizowane. W latach 70. rozpoczął się złoty okres Hongkongu, odchodzenie od kolonialnej zależności budżetowej i awans społeczny tysięcy ludzi. Zaczęto wyburzać budynki kolonialne. Jednak pomimo permanentnego kryzysu mieszkaniowego o skali, którą trudno sobie Polakom wyobrazić, tor w Happy Valley został zachowany. 

Na miejscu pozostała też znaczna część chińskich elit, ponieważ Anglia zasadniczo zablokowała Hongkończykom możliwość migracji na Wyspy Brytyjskie i uzyskanie obywatelstwa. Klub miał monopol na loterie oraz na zakłady na wyścigi konne i piłkę nożną. Dzięki ogromnym zyskom, z których większość klub przekazywał na cele dobroczynne, stopniowo stał się dla Hongkończyków tym, czym Orkiestra Świątecznej Pomocy dla polskiej służby zdrowia.

W 1978 roku klub wybudował drugi tor wyścigowy w Sha Tin, w nowo powstałej dzielnicy na Nowych Terytoriach. Trybuny zostały zaprojektowane na 35 tysięcy widzów. Z czasem obiekt został rozbudowany i obecnie jest w stanie pomieścić nawet 85 tysięcy osób. Tutejsze stajnie są przeznaczone dla 1260 koni. Po treningach (odbywanych nieraz w upale) konie są kąpane w dużych basenach. W tygodniu wnętrze toru Sha Tin jest dostępne dla mieszkańców jako park. 

W połowie lat 90., w przededniu przekazania Hongkongu Chinom, Jockey Club dokonał rewitalizacji i rozbudowy trybun w Happy Valey, które dziś są w stanie pomieścić nawet 55 tysięcy widzów. Na torze zainstalowano m.in. telebim długi na 54 m i wysoki na 6 m, o doskonałych parametrach technicznych. W jednej z trybun klub utworzył też swoje archiwum oraz muzeum. Na co dzień wnętrze toru funkcjonuje jako boiska do piłki nożnej, rugby i hokeja. 

Pierwszy międzynarodowy wyścig Hongkong Cup odbył się w styczniu 1988 roku z udziałem zawodników z Singapuru i Malezji, w 1989 roku dopuszczono do niego konie z Australii i Nowej Zelandii. Obecnie, w sezonie 2020/2021, w Hongkongu odbywa się 31 międzynarodowych wyścigów oraz 12 gonitw należących do G1.

Międzynarodowe Mistrzostwa Dżokejów Longines, Hong Kong, 7 grudnia 2016r.
Fot. Vince Caligiuri/Getty Images

 

XXI wiek 

Gdy w 1997 roku Brytyjczycy przekazywali Hongkong Chinom, Deng Xiaoping, przywódca Chińskiej Republiki Ludowej, obiecał, że konie będą się tu mogły dalej ścigać, a w domyśle Hongkończycy grać. Jednak po przekazaniu Hongkongu popularność wyścigów konnych spadła. Kryzys ten trzeba jednak mierzyć hongkońską miarą. Na przykład 6 listopada 2001 roku, gdy skumulowana nagroda w Triple Trio (należy w niej poprawnie obstawić trzy konie w dowolnej kolejności w trzech gonitwach), wynosiła ok. 100 mln HKD, czyli 13 milionów USD, aż 1 mln mieszkańców udał się do totalizatora – czyli mniej więcej co siódmy mieszkaniec, włączając w to dzieci, chorych i więźniów! Notabene wygrał ją Amerykanin. 

Klub zaczął zatrudniać najlepszych menedżerów z całego świata. Dzięki ich staraniom po 2007 roku liczba widzów znów wróciła do poziomu kilkudziesięciu tysięcy podczas największych imprez, zaczęły też rosnąć obroty w totalizatorze. Tory w Hongkongu przyciągają też wielu turystów. Organizowane są po nich wycieczki. Niektórzy wybierają nocne imprezy – w każdą środę wieczorem Happy Valley Racecourse zamienia się w centrum życia nocnego, w którym leje się alkohol i można posłuchać muzyki na żywo, a przy okazji oglądać przy sztucznym świetle gonitwy. 

Liczba osób i koni uprawnionych do startów w Hongkongu nie jest bardzo różna od tej, którą mamy w Polsce. W 2001 roku zgłoszono do startów 1435 koni, zajmowało się nimi 24 trenerów, a dosiadało ich regularnie 35 tutejszych jeźdźców. Jednak dostanie się do tego kręgu jest bez porównania trudniejsze. Według rankingu Longines World’s Best Jockeys w tym sezonie drugim z najlepszych jeźdźców na świecie (za Ryanem Moore’em) jest Hongkończyk Vincent Ho (ex aequo z Jamesem McDonaldem). Z Hongkongiem jest związany Joao Moreira. Bardzo wysoki poziom rywalizacji sprawia, że niewiele kobiet występuje tu na murawie, choć od lat 90. co parę sezonów zdarzają się rodzynki. Należy też podkreślić, że nadal więcej niż połowa jeźdźców występujących na torach w Hongkongu jest absolwentami lokalnej szkoły. 

Od początku w Hongkongu organizowane są tylko wyścigi płaskie. Z powodu ograniczonej przestrzeni nie ma tu hodowli koni. Większość zwierząt sprowadzana jest z Australii i Nowej Zelandii. W rankingu Longines w pierwszej setce najlepszych koni co roku znajduje się przynajmniej kilkanaście należących do właścicieli z Hongkong Jockey Club. Dane dotyczące wypadków pokazują, że tutejsze tory są bezpieczniejsze dla koni i jeźdźców niż australijskie, amerykańskie i brytyjskie. Regulamin nie określa dozwolonej liczby uderzeń batem. Nadużywający tego środka dżokeje są karani, jednak pozwala im się na wiele i nie budzi to tutaj społecznego sprzeciwu. 

W Hongkongu, aby stać się właścicielem konia, trzeba najpierw zostać członkiem Jockey Clubu. Nie da się ukryć, że niektórzy dołączają do klubu, goniąc za prestiżem i pieniędzmi. Niektórzy ubiegają się o członkostwo bez skutku lub przez wiele lat. Kandydat musi uzyskać poparcie dwóch spośród 200 członków z prawem głosu oraz poparcie trzech innych. Lista funkcji zawodowych i honorowych prezesa klubu Philipa Chen Nan-lok jest niezwykle długa i nie pozostawia wątpliwości, że jest on znaczącą postacią w tej części świata. Klub jest zarządzany przez radę powierniczą, w skład której wchodzą wysocy urzędnicy państwowi, profesorowie uniwersyteccy, posłowie i inne osoby cieszące się uznaniem społecznym.

W 2021 roku Hongkong Jockey Club postanowił zwiększyć poziom nagród w wyścigach G1 i innych. Nagroda w najważniejszej gonitwie – Hongkong Cup dla trzyletnich i starszych koni – rozgrywana jest w połowie grudnia na dystansie 2000 m. Wyniesie ona 25 mln HKD, czyli 3,23 miliona USD. 

W 2020 roku według Charity Index Hongkong Jockey Club Charity Trust był czwartą na świecie organizacją społeczną pod względem środków wykładanych na dobroczynność (pierwsze miejsce należy do Bill and Melinda Gates Foundation). Jeśli pójdziemy w Hongkongu do pierwszej lepszej szkoły publicznej, to komputery, na których pracuje młodzież, ufundował Hongkong Jockey Club, jeśli odwiedzimy Hongkong w Nowy Rok, to z pewnością zobaczymy na ulicach miasta niejedną imprezę ufundowaną przez klub itp. W czasie lockdownu podczas pandemii COVID-19 klub finansował i dostarczał żywność potrzebującym oraz przekazał 96 procent swoich zysków na cele społeczne. Czy z europejskiej perspektywy nie brzmi to jak bajka o żelaznym wilku?

W ostatnich latach Hongkong Jockey Club zbudował na terenie Chińskiej Republiki Ludowej tor Conghua w Guangzhou (dawna nazwa kolonialna Kanton). Obecnie funkcjonuje on głównie jako ośrodek treningowy dla toru Sha Tin w Hongkongu, oddalony jest od niego o niecałe 200 km. Nie jest też tajemnicą, że stanowi przyczółek, na którym klub z nadzieją oczekuje na legalizację zakładów wzajemnych poza Hongkongiem.

*zdjęcie tytułowe – Tor Wyścigowy Happy Valley, Hong Kong, 7 lipca 2021r. Fot. Lo Chun Kit /Getty Images

Zobacz też