Jakkolwiek leczenie złamań u koni nadal jest wyzwaniem dla lekarza, dawno już minęły czasy, gdy każdy koń ze złamaniem kości był kandydatem do eutanazji.


Leczenie złamań u koni wyścigowych

Leczenie złamań u koni wyścigowych

Jakkolwiek leczenie złamań u koni nadal jest wyzwaniem dla lekarza, dawno już minęły czasy, gdy każdy koń ze złamaniem kości był kandydatem do eutanazji.

Tak pisał w wydanej w 1989 r. książce „Treatment of Equine Fractures” brytyjski lekarz H.R. Denny. Od tego czasu minęło wiele lat, ale używane wtedy techniki operacyjnego leczenia złamań obowiązują do dzisiaj. Czasami jeszcze obecnie możemy spotkać się z opinią, że złamane kości u koni się nie goją, co jest nieprawdą. Biologia gojenia się kości jest taka sama u wszystkich ssaków. Trudności wynikają z dużej masy zwierzęcia, niezwykłej podatności jego stawów na rozwój choroby zwyrodnieniowej oraz – w przypadku większości złamań otwartych – z wrażliwością na zakażenie. Tym niemniej możemy podejmować obecnie skuteczne leczenie wielu złamań, wcześniej uważanych za nieuleczalne lub prowadzące po wyleczeniu do kalectwa i trwałej kulawizny. Są oczywiście typy złamań, których leczenie i obecnie uważane jest za niemożliwe. Autor tego krótkiego opracowania zajmuje się leczeniem złamań u koni od 21 lat i w tym czasie odniósł zarówno sukcesy, jak i porażki. Jednak koń wyścigowy finiszujący na tytułowym zdjęciu jest najlepszym dowodem, że warto próbować leczyć nawet trudne przypadki.

U koni wyścigowych niewątpliwie limitem jest stosunkowo krótki czas kariery oraz możliwość powrotu do kariery wyścigowej po zakończeniu leczenia. Możemy podzielić leczenia na takie, które mają dużą szansę zakończyć się pełnym wyleczeniem i powrotem na tor wyścigowy, oraz na takie, które mogą zwierzęciu uratować życie, ale ze względu na rozwój zwyrodnieniowej choroby stawu lub stawów (w przypadku złamań obejmujących swym zasięgiem jeden lub więcej stawów) mogą zachować konia przy życiu, ale jego powrót na tor będzie niemożliwy.

Szczęśliwie dużo złamań u koni wyścigowych dotyczy kości pęcinowej, która często jest dobrą kandydatką do leczenia. Złamania możemy podzielić na niekompletne lub kompletne, dwu- i wieloodłamowe. Złamania niekompletne dotyczą pęknięcia kości pęcinowej, najczęściej w płaszczyźnie pośrodkowej tej kości, i zaczynają się od stawu pęcinowego. Takie złamanie może się wygoić samoistnie lub ulec dalszej dewastacji.

Zdjęcie 1

Na Zdjęciu 1 widzimy, zaznaczoną strzałką, szczelinę w stawie pęcinowym, świadczącą o niekompletnym złamaniu kości pęcinowej. Ze względu na nacisk kości nadpęcia złamania te samoistnie goją się z trudem, często wygojeniu towarzyszy duży odczyn okostnej i zwyrodnienie chrząstki wyścielającej staw, prowadząc do trwałej kulawizny i niemożności użytkowania konia. Założenie opatrunku usztywniającego, nawet tzw. syntetycznego gipsu, niewiele zmienia. Dlatego w leczeniu tego typu złamań stosujemy osteosyntezę, zespolenie kości pęcinowej blisko stawu pęcinowego za pomocą śrub lub śruby. Często wystarczające jest wprowadzenie jednej śruby, aby umożliwić gojenie i zapobiec rozwojowi zwyrodnienia stawu. Po operacji zakładamy opatrunek usztywniający na kilka tygodni i najczęściej powrót do pełnej sprawności wynosi około sześciu miesięcy. Jeden z operowanych przez autora koni – i to na obie kończyny piersiowe – wrócił do pełni zdrowia, wiele lat startował i nadal startuje w najtrudniejszych konkursach skoków przez przeszkody. Technicznie złamania kompletne, przechodzące przez całą długość kości operuje się tak samo, wkręcając w kość po prostu więcej śrub. Taką sytuację mamy przedstawioną na Zdjęciach 2 i 3.

Zdjęcie 2

Zdjęcie 3

Na Zdjęciu 2 widnieje ledwo widoczna szczelina, która została potwierdzona w badaniu rezonansem magnetycznym. Podczas pierwszego badania kilka dni wcześniej szczelina ta była zupełnie niewidoczna. Zdjęcie 3, śródoperacyjne, pokazuje całkowite zespolenie odłamów już po wkręceniu dwóch śrub. W przypadku skomplikowanych złamań planowanie operacji jest wspomagane wykonaniem badania rezonansem magnetycznym. Na Zdjęciu 4 widzimy przekrój kości pękniętej w płaszczyźnie strzałkowej, a na Zdjęciu 5 wieloodłamowe złamanie, przy operacji którego planowanie kolejności wkręconych śrub ma kolosalne znaczenie.

Zdjęcie 4

Zdjęcie 5

Złamania wieloodłamowe są dużo trudniejsze w leczeniu, a rokowanie jest ostrożne. Przy takim, jak na Zdjęciu 5, rozejściu się odłamów łatwo też o zakażenie jamy szpikowej i upośledzenie gojenia. Zdjęcia 6 i 7 pokazują, że odpowiednio planując zabieg, można taką kość zespolić.

Zdjęcie 6

Zdjęcie 7

Prawidłowe zespolenie kości umożliwia wielu koniom powrót do kariery wyścigowej.

Do częstych złamań u koni wyścigowych należą złamania kości dodatkowej w nadgarstku. W tym akurat przypadku lekarz musi dobrze rozważyć, czy stosować zespolenie chirurgiczne, czy pozostawić kość nieoperowaną. Często, mimo braku zrostu, koń nie jest kulawy i może być dalej użytkowany pod siodłem, a nawet powrócić do wyczynu. Zdjęcie 8, to zdjęcie rentgenowskie nadgarstka konia ze złamaną kością dodatkową, który trafił do naszego szpitala zbyt późno po urazie, żeby próbować wykonania zespolenia. Koń przestał kuleć trzy miesiące po wypadku, który przydarzył się podczas wyścigu. Obecnie jest użytkowany pod siodłem, chociaż na tor już nie wrócił.

Zdjęcie 8

Inne złamania

Złamania kości kopytowej bardzo często goją się dobrze, jednakże trzeba czasu, aby koń przestał kuleć. Zwykle trwa to 14 miesięcy. Złamania kości nadpęcia mogą być skutecznie operowane, wyzwaniem jest zabezpieczenie kończyny do transportu. Złamania otwarte (z przebiciem skóry przez odłamy kostne) goić się nie chcą, ze względu na szybko wdające się zakażenie kości. Szanse przy złamaniu otwartym na wyleczenie istnieją, o ile operacja zostanie przeprowadzona nie później niż do 4 godzin od wypadku. Złamania kości podramienia i podudzia mogą być operowane, problemem jest moment wybudzenia konia z narkozy, gdyż w tym przypadku nie możemy założyć opatrunku gipsowego. Złamania kości udowej, ramiennej i łopatki zwykle rokują niepomyślnie, natomiast w kontrapunkcie większość złamań kości łokciowej rokuje bardzo dobrze, jednak wymaga bezwzględnie operacji.

Od pewnego czasu pracujemy razem z włoską firmą nad rozwojem technik zespalania kości u koni. Patrząc na postępy medycyny i weterynarii we wszystkich dziedzinach i tu możemy oczekiwać postępu. Wiele koni, które po złamaniu kości wróciło do użytkowania, świadczy o tym, że warto podejmować wyzwanie, jakim jest z pewnością leczenie złamań.

 

* zdjęcie tytułowe – Maria Nikonorow. Fleshmob (Maxios-Filly Bergere/Sadler’s Wells),  dowód na to, że warto próbować leczyć  trudne przypadki. Koń miał złamaną kość pęcinową lewego zadu. Biega w wyścigach.

Zobacz też