Pandemia COVID-19 przynosiła wiele zmian i nowych pytań o przyszłość. Poruszę tutaj kwestie, których znaczenie sezon wyścigowy 2020 ujawnił ze szczególną mocą.


Przyszłość wyścigów konnych. Refleksje po 2020 r.

Przyszłość wyścigów konnych. Refleksje po 2020 r.

Pandemia COVID-19 przynosiła wiele zmian i nowych pytań o przyszłość. Poruszę tutaj kwestie, których znaczenie sezon wyścigowy 2020 ujawnił ze szczególną mocą.

W Polsce nie zawieszono organizacji wyścigów konnych. Z jednym zastrzeżeniem – publiczny charakter prób wyścigowych musiał przybrać zasadniczo medialny charakter. Przyspieszyło to dopiero co w Polsce rozpoczęty proces przenoszenia zakładów wzajemnych do internetu. Na świecie rozbudowane bazy danych wyścigowych oraz atrakcyjne rozwiązania (takie jak na przykład obstawianie i możliwość zmiany zakładów online w trakcie gonitw) przyciągają nowych graczy online. W Polsce to pieśń przyszłości.

Po co chodzić na wyścigi, skoro mamy internet?

Jednak nowi gracze niekoniecznie będą interesować się końmi z krwi i kości. W dobie przyspieszonej cyfryzacji pytania o to, kto będzie przychodził na tory wyścigów konnych, stają się palące. Jeśli nie zostanie wypracowana nowa wizja mityngów wyścigowych na torach, organizacja wyścigów stanie się służebna wobec zakładów online. A i to do czasu. Stosowana coraz szerzej na świecie technologia GPS pozwala śledzić położenie uczestników wyścigów i eliminuje potrzebę oglądania transmisji telewizyjnych z torów. W 2020 r. e-sport oraz symulacje sportu online zanotowały skokowy wzrost popularności na całym świecie. W e-kasynach hipodromy, konie i jeźdźców z krwi i kości coraz częściej są zastępowane przez symulacje. W niektórych wygląd i osiągnięcia wirtualnych koni są kalką ich rzeczywistych odpowiedników, także tych, które już nie żyją. Co za radość! Można stawiać zakłady na dawne gwiazdy torów. Po co chodzić na prawdziwe wyścigi?

Przyspieszenie ślimaczącego się w Polsce rozwoju zakładów online ma istotne znaczenie finansowe dla wyścigów. Wzmaga to jednak moją troskę o przyszłość torów wyścigów konnych. Tor wrocławski na co dzień stanowi atrakcyjny teren rekreacyjny. W dni wyścigowe jest odświętnym miejscem spotkań dla zróżnicowanej publiczności. Rozwija się też jako arena spotkań dla miłośników innych form rozgrywek konnych oraz różnych metod (współ)pracy z końmi. Warszawski tor, z sezonem od kwietnia do listopada, potrzebuje jednak stałej publiczności wyścigowej i miłośników koni, którzy będą chcieli przez cały rok korzystać z jego ośrodka treningowego.

Przyszłość pokaże czy zakłady przy kasach na torach znikną z wyścigowego krajobrazu.
Fot. Agata Władyczka

Pytanie współczesnego widza – czy konie lubią bat i ściganie się?

Nie chodzi tylko o marketing. Najkrócej – przyszłość wyścigów będzie zależała od zdolności reagowania środowiska na zmiany zachodzące we współczesnym świecie. Przede wszystkim, musi ono dostrzec, że świat coraz częściej stawia sobie pytanie: czy wyścigi konne są etycznie uzasadnione?

Spójrzmy na przykład na USA. W 2017 r. liczba artykułów, w których występowały dwa zwroty: „race horse” oraz „welfare” wynosiła 586. W 2018 r. już 882, a w roku 2019, uwaga – 2207 (za: Camie Heleski i inni, Thoroughbred Racehorse Welfare through the Lens of ‘Social License to Operate – With an Emphasis on a U.S. Perspective, w: Sutainability, 2020). Z badania Causes Americans Care About wynika, że sprawą numer jeden, która porusza Amerykanów (wskazaną jako pierwsza przez 41% respondentów), jest dobrostan zwierząt. Badania zlecone przez amerykański Jockey Club w 2019 r. pokazują też, że 82% badanych miałoby bardziej przychylną opinię o wyścigach, gdyby zakazano w nich stosowania bata (za: Camie Heleski i inni, Thoroughbred Racehorse…). W Polsce nie prowadzi się podobnych sondaży. Jednak badania CBOS-u pokazują, że stopniowo maleje poparcie Polaków dla instrumentalnego traktowania zwierząt, w tym w szeroko rozumianym przemyśle rozrywkowym.

Środowisko wyścigów konnych zyskałoby, gdyby pozytywnie i konsekwentnie zinterpretowało zapisy Ustawy o ochronie zwierząt. Od lat, w różnym nasileniu w poszczególnych krajach na kwestie dobrostanu koni wyścigowych składają się takie zagadnienia, jak: zagospodarowanie zwierząt po karierze wyścigowej, bezpieczeństwo koni i jeźdźców, medykalizacja i doping koni, umożliwienie zwierzętom w treningu swobodnego ruchu oraz stosowanie bata. Ta ostatnia kwestia wydaje się części ludzi wyścigów najmniej istotna, ale w największym stopniu przyciąga uwagę szerokiej opinii publicznej. Po prostu – jest to coś, co widać gołym okiem. Niestety troskliwa pielęgnacja i uwaga, którą otaczane są konie wyścigowe, jest dużo trudniejsza do pokazania. Niektórzy gracze na świecie już dziś wybierają symulacje wyścigów właśnie ze względów etycznych.

Duże gonitwy zawsze przyciągają tłumy na wrocławski tor. To pokazuje, że ludzie lubią widowiska.
Fot. Agata Władyczka

Po co nam dzisiaj  szlachetne konie?

Na przestrzeni wieków, w procesie cywilizacyjnym, bezpośrednia fizyczna przemoc jest stopniowo eliminowana z życia społecznego (pisał o tym m.in. Norbert Elias). Przed wiekami rozgrywki konne, a potem rozwój sportu, stanowiły tego dobry przykłady. To, co jest normą w jednym okresie historycznym, nie musi nią być w kolejnym. Wyścigi konne to publiczne próby koni, więc ignorowanie opinii oczekiwań publiczności jest podcinaniem gałęzi, na której się siedzi. Dziś to właśnie kwestia stosowania bata w celu „wykazania maksymalnych możliwości konia” może stanowić barierę wejścia dla części potencjalnych sympatyków wyścigów i spędzania czasu na hipodromach. A nowi sympatycy i pasjonaci są wyścigom potrzebni jak powietrze, jeśli w kolejnych dekadach koni wyścigowych nie mają zastąpić wirtualne fantomy.

Od stu lat nie istnieją praktyczne przesłanki do hodowli koni ras szlachetnych. Pozostała za to szeroka gama przesłanek związanych z tradycją, finansowych, rozrywkowych, sportowych i estetycznych. W Polsce, w 2021 r., Narodowa Rada do spraw Hodowli Koni ma, zgodnie z oczekiwaniami ministra rolnictwa, stworzyć propozycje rozwiązań, dotyczących rozwoju hodowli jako gałęzi rolnictwa. To oczekiwanie wypływa z konstrukcji prawnej, na której opiera się organizacja wyścigów w Polsce (i nie tylko). Jednak nie ma się co oszukiwać – hodowla koni ras szlachetnych nigdy nie służyła pozyskiwaniu produktów spożywczych i siły pociągowej. Co więcej, jestem przekonana, że w dłuższej perspektywie społeczna aprobata dla wsparcia przez państwo hodowli koni ras szlachetnych będzie zależeć właśnie od tego, jak dalece uda się odejść od traktowania hodowli koni wyścigowych na podobieństwo zwierząt gospodarskich.

 

Koń dzielny, to koń nie zmuszany do dzielności

Patrząc na ten problem z innej strony: według Ustawy o wyścigach konnych zadaniem gonitw jest ocena stopnia dzielności koni. Człowiek dzielny jest zdolny, zgodnie z własną wolą, do podejmowania działań, wymagających dużego wysiłku (chłopów harujących pod batami nadzorców nie nazywano dzielnymi). Jeśli w XXI w. dalej projektujemy cnotę dzielności na konie, powinno to oznaczać, że wysoko oceniamy te konie, które wygrywają bez stosowania środków przymusu.

W roku 2020 Derby wygrał Szczepan Mazur, który na ostatniej prostej znacząco nadużył bata (10 uderzeń) wobec dosiadanego konia – ogiera Night Thunder. Gdyby łamanie zapisów regulaminu wyścigów konnych niosło za sobą realne konsekwencje, z pewnością by do tego nie doszło. Jednak za wydmuszkowy charakter przepisów odpowiedzialni są decydenci, nie jeźdźcy. Rozgrywki derbowe ze szczególną mocą ujawniły wielość postaw, która w stosunku do tej kwestii od dawna istnieje w świecie wyścigów konnych. Jakub Kasprzak, w eseju, który ukazał się na stronie PKWK, postawił m.in. następujące pytania: „czy jeździec, który miał szansę zająć lepsze miejsce, ale nie chciał otrzymać kary od sędziów [za złamanie regulaminu w kwestii stosowania bata – przyp. BBH], dołożył starań, aby zająć lepsze miejsce?” oraz „czy przekraczając limit uderzeń batem, jeździec osiągnął lepszy wynik postępując nie fair?”. Oba pytania, intencjonalnie lub nie, podważają treść i zasadność regulaminu, na którego straży powinna stać instytucja publikująca ten tekst i pozostają bez odpowiedzi w dalszej części tekstu. Trzeba jednak podkreślić, że w środowisku wyścigowym jest wiele osób, które wyczekują zmian na rzecz realnego egzekwowania regulaminu, a część – eliminacji bata z wyścigów.

Piękno rywalizacji sportowej polega nie tylko na pokazie siły i wytrzymałości fizycznej, ale też na dzielności etycznej – umiejętności kontrolowania emocji i przestrzegania reguł gry oraz zasad fair play. W wieku XXI w wyścigach muszą obowiązywać one jeźdźców także wobec koni. Szczepan Mazur jest najlepszym dżokejem w Polsce. Przyszłość wyścigów uosabia dla mnie jednak Joanna Wyrzyk, która w trosce o dobrostan dosiadanego przez siebie konia dzielnie przyjęła drugie miejsce. Uważam, że im więcej będzie właścicieli, trenerów, jeźdźców oraz urzędników wykazujących się podobną postawą, tym w przyszłości więcej widzów i nowych graczy będzie się pojawiało na hipodromach w Warszawie, Wrocławiu i w Sopocie.

 

* śródtytuły pochodzą od redakcji
* zdjęcie tytułowe – Tor Wyścigów Konnych Służewiec

Zobacz też