W XXI wieku to pytanie zasadnicze dla branży wyścigowej. Odpowiedzi na nie szukają ludzie, którzy naukowo zajmują się wyścigami: Phil McManus, Glenn Albrecht i Raewyn Graham. Poniżej dwa rozdziały ich znakomitej książki „The Global Horseracing Industry”. To lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcą wiedzieć, w którym miejscu jest świat wyścigowy i w którą stronę zmierza.
ROZDZIAŁ 15. MOŻLIWE SCENARIUSZE
Analiza historii i obecnej sytuacji sektora wyścigów konnych na świecie pozwala na sformułowanie kilku możliwych prognoz. Mamy świadomość tego, że tendencje bywają nietrwałe, niemniej niektóre obecnie występujące silne trendy zapewne wpłyną na przyszłość branży. W tym rozdziale omówimy sześć możliwych scenariuszy, natomiast w następnym przeanalizujemy te, które wydają się najbardziej prawdopodobne.
Wspomnianych sześć scenariuszy to:
● anachroniczna rozrywka
● spadek popularności ze względów ekonomicznych
● spadek popularności spowodowany kwestią ochrony zwierząt
● rozwój w nowych kierunkach
● „nowy” wspaniały świat
● wyścigi konne w innych regionach
Anachroniczna rozrywka
Ten scenariusz opiera się na wyścigach konnych funkcjonujących w obecnym kształcie, z rozszerzoną ofertą rozrywkową. Dawniej wyścigi konne cieszyły się popularnością, ponieważ należały do niewielu form rozrywki dostępnych zwykłym ludziom (obok np. walk kogutów czy pięściarstwa). W przyszłości wyścigi konne będą musiały rywalizować ze stale rosnącą liczbą dyscyplin sportu i form spędzania wolnego czasu, również z tymi, które modyfikują swoją ofertę tak, by przejąć potencjalną widownię (np. w krykiecie skraca się długość meczów, w piłce nożnej poszerza ofertę rozgrywek, a opera coraz skuteczniej wychodzi do szerszego grona odbiorców). W tym scenariuszu wyścigi konne określane są jako anachroniczne, ponieważ – w przeciwieństwie do poprzednich wieków, kiedy konie były dla wielu codziennością – koń pełnej krwi jako zwierzę hodowane wyłącznie do wyścigów nie ma współcześnie znaczenia transportowego. Wiele istniejących obecnie torów wyścigowych usytuowanych jest w miastach bądź na obszarach zurbanizowanych, gdzie konie można oglądać tylko w stajniach i na torze.
Scenariusz ten zakłada, że w wysoko rozwiniętych krajach tradycyjnie związanych z wyścigami konnymi (Wlk. Brytania, USA, Kanada, Australia czy Nowa Zelandia) ich znaczenie będzie słabło, lecz hodowla i gonitwy będą kontynuowane mniej więcej w takiej formie jak obecnie. Mniejsze mityngi i tory wyścigowe mają szansę na przetrwanie tylko tam, gdzie wyścigi konne stanowią „integralną część kultury”.Wyścigi konne wciąż mają się świetnie przy okazji wielkich wydarzeń, takich jak Breeders’ Cup, Derby czy Oaks, ponieważ gonitwy stanowią w nich część większego pakietu rozrywek. Martwi to tradycjonalistów, którzy zdają sobie sprawę, że coraz mniej w tym wszystkim wyścigów konnych, a publiczność przychodząca na takie imprezy ma tak naprawdę niewiele z nimi wspólnego. Wyścigi są tylko pretekstem, by się spotkać z innymi, wypić drinka, obstawić jakąś gonitwę, ładnie się ubrać i być zauważonym. Kluby wyścigowe i prywatni właściciele torów wyścigowych doskonale zdają sobie sprawę z tego trendu i pod takim właśnie kątem planują swoje działania marketingowe.
Spadek popularności ze względów ekonomicznych
Istnieje realna perspektywa spadku znaczenia wyścigów konnych ze względów ekonomicznych. Koszty utrzymania koni wyścigowych, obiektów i ich obsługi stale rosną, podczas gdy generowane przychody w wielu przypadkach maleją na skutek recesji i konkurencji ze strony innych form działalności hazardowej, np. piłkarskich zakładów bukmacherskich czy kasyn. W takim scenariuszu spada liczba osób przychodzących na wyścigi oraz maleją przychody z totalizatora. Poziom samych gonitw się obniża, bo brakuje im jakości. Następuje błędne koło, bo wtedy z kolei ludzie przestają przychodzić na wyścigi. Jest to sytuacja podobna do tej, która miała miejsce na Tasmanii, gdzie w 2007 roku zrezygnowano z wyścigów przeszkodowych.
Według takiego scenariusza towarzystwa wyścigowe będą się łączyć, a niektóre tory wyścigowe zostaną zamknięte. Upadek wyścigów rozgrywanych na terenach pozamiejskich w takich państwach, jak Nowa Zelandia czy Australia, świadczy o dużym prawdopodobieństwie, że właśnie taki scenariusz może się ziścić. Staje się on jeszcze bardziej prawdopodobny w czasach globalnego kryzysu finansowego lub rosnącego długu publicznego ze względu na ograniczoną dostępność środków. Kiedy już nastąpi połączenie klubów wyścigowych i zamknięcie torów, mało prawdopodobny stanie się ewentualny powrót do ich pierwotnego formatu. W USA wiele torów wyścigów konnych przeżywało kłopoty związane z kryzysem gospodarczym, a prawdopodobieństwo ich zamknięcia było większe w przypadku obiektów starszych i tych, które leżą na terenach atrakcyjnych dla deweloperów (np. tor Bay Meadows w północnej Kalifornii zamknięty w 2008 roku). Jeszcze bardziej zagrożone są obiekty wyścigowe położone na obszarach pozamiejskich, np. w Australii, gdzie od początku osadnictwa tory wyścigów konnych świadczą o dostatku i stanowią miejsca ważnych wydarzeń dla lokalnych społeczności.
Scenariusz przewidujący spadek popularności wyścigów konnych z powodów ekonomicznych uwzględnia też kurczące się budżety gospodarstw domowych, a co za tym idzie – zmniejszającą się liczbę widzów. Maleje również zainteresowanie prowincjonalnymi wyścigami ze strony władz wyścigowych w wielkich metropoliach. Do schyłku branży przyczynia się też technologia zmieniająca sposób obstawiania – coraz częściej smartfony i komputery zastępują fizyczną obecność na wyścigach, zmienia się też beneficjent przychodów z hazardu. Transmisje telewizyjne i internetowe międzynarodowych wydarzeń wyścigowych, które dziś można oglądać z każdego urządzenia mobilnego, zupełnie odmieniły postrzeganie wyścigów konnych. W rezultacie coraz mniej widzów przychodzi oglądać wyścigi na żywo. Taki scenariusz stawia branżę w politycznie słabszej pozycji – zmniejszył się wyścigowy elektorat, skurczył zakres geograficzny – co oznacza, że w niektórych państwach wyścigi konne walczą o przetrwanie.
Spadek popularności spowodowany kwestią ochrony zwierząt
Zmiany etyczne dotyczące traktowania zwierząt wykorzystywanych w celach rozrywkowych są dużym wyzwaniem dla przyszłości wyścigów konnych. Taki scenariusz zakłada, że wyścigi konne będą stopniowo wycofywane, przy czym czas, w jakim nastąpi ten proces, oraz rodzaj gonitw, których będzie dotyczył, zależeć będą od danego państwa lub stanu. Biorąc pod uwagę kontrowersyjny charakter biegów przeszkodowych, można założyć, że to właśnie one pójdą na pierwszy ogień, jak to miało miejsce w kilku stanach Australii. Stało się tak w 2007 roku na Tasmanii, oficjalnie z powodów ekonomicznych, a także niemal doszło do skutku w stanie Wiktoria w latach 2009-2010. Gdyby tak się stało w Wiktorii, najprawdopodobniej nastąpiłoby to również w południowej Australii, gdzie biegi przeszkodowe są ściśle powiązane z silniejszym środowiskiem przeszkodowym stanu Wiktoria. Po rezygnacji z biegów przeszkodowych najprawdopodobniej następne będą gonitwy długodystansowe, przez wielu uznawane za zbyt okrutne dla koni, szczególnie dwulatków, które nie są dostatecznie rozwinięte fizycznie, by znosić tak intensywną rywalizację bez ryzyka kontuzji.
Technologia pomaga w leczeniu kontuzjowanych koni, ale jednocześnie może stanowić alternatywę w postaci gonitw symulowanych (animacji), już wykorzystywanych w wielu miejscach do obstawiania zakładów. Podobnie jak w przypadku scenariusza anachronicznej rozrywki tradycjonaliści powiedzą, że to nie są prawdziwe wyścigi, lecz dla pewnej grupy graczy nie ma to znaczenia – dla nich koń zawsze był tylko narzędziem hazardu.
Rozwój w nowych kierunkach
Hodowla i wyścigi koni pełnej krwi zawsze wiązały się z podejmowaniem nowych wyzwań, zarówno geograficznych (np. w USA było to rozszerzenie aktywności na Florydę i Kalifornię, a w skali globalnej – Azję), jak i finansowych (każdy kolejny boom gospodarczy przynosił zainteresowanie ze strony ludzi biznesu. Scenariusz przewidujący rozwój branży w nowych kierunkach zakłada ekspansję na takie regiony, jak: państwa Zatoki Perskiej, Indie, Chiny, Brazylię i inne kraje z dynamicznie rozwijającą się gospodarką. Taka ekspansja już zresztą ma miejsce, np. korporacje z Dubaju zainwestowały w Tianjin Meydan Horse City w Tiencin, na wschód od Pekinu, a Darley przekazał w 2012 roku dwa ogiery do północno-wschodnich Chin.
Zmiany w światowej geopolityce otwierają nowe możliwości inwestowania w konie pełnej krwi na dynamicznie rozwijających się rynkach, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę tamtejszy potencjał związany z przychodami z hazardu. Zapewnia to pracę hodowcom z Kentucky, Newmarket czy Upper Hunter, ponieważ kluby wyścigowe, indywidualni właściciele i trenerzy z takich rozwijających się rynków rywalizują z uznanymi nabywcami z Japonii, Korei Płd. czy Hongkongu, szczególnie na aukcjach jednolatków. Scenariusz rozwoju w nowych kierunkach najpewniej oznacza też zwiększenie natężenia transportu międzynarodowego koni wyścigowych, zwłaszcza w świetle tego, że nowe organizacje oferują wysokie stawki nagród pieniężnych, by przyciągnąć elitę i podnieść własny prestiż, a co za tym idzie – pozycję wyścigów koni pełnej krwi w swoich krajach w stosunku do pozostałych typów aktywności i innych obiektów wyścigowych.
„Nowy” wspaniały świat
Hodowlę koni pełnej krwi przedstawia się jako „tradycyjną” działalność, która jest „naturalna”. Taka pozycja wyróżnia hodowlę i wyścigi folblutów spośród pozostałych działań związanych z końmi, a także innych typów hodowli, od wielu lat wykorzystujących technologię reprodukcyjną. Według tego scenariusza hodowla koni pełnej krwi przebiegać będzie w zupełnie inny sposób – jeżeli władze wyścigowe uchylą restrykcje związane z „hodowlą naturalną” (tak jak w przypadku hodowli bydła mlecznego czy hodowli standardowej dopuszczających technologię reprodukcyjną), kierunek ten stanie się czymś „nowym” dla hodowców koni pełnej krwi. Kwestią sporną pozostaje, czy byłoby to „wspaniałe”, czy raczej nieroztropne, jak twierdzą niektórzy miłośnicy wyścigów. Jedno jest pewne – gdyby taki scenariusz się ziścił, miałoby to poważne konsekwencje strukturalne w tradycyjnych regionach hodowlanych, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę zmianę układu sił na korzyść państw należących do dużych, rozwijających się rynków wyścigów konnych.
Wyścigi konne w innych regionach
Scenariusz ten jest następstwem czynników omówionych wcześniej i przewiduje schyłek wyścigów konnych w państwach tradycyjnie związanych z wyścigami na skutek załamania gospodarki, pojawienia się alternatywnych form hazardu i zwiększającej się świadomości praw zwierząt – na rzecz dużych, dynamicznie rozwijających się krajów. Taka ekspansja jest po części skutkiem mobilności geograficznej personelu związanego z wyścigami, co widać po dużej liczbie trenerów i dżokejów z krajów zachodnich pracujących dziś w Hongkongu czy Singapurze. Ten scenariusz, podobnie jak i pozostałe, pokazuje też, jak ważną rolę odgrywa dziś technologia. Obecnie wyścigi konne na całym świecie są transmitowane, a gonitwy obstawiane w czasie rzeczywistym, w tym w krajach rozwiniętych bez większych tradycji wyścigowych, a nawet takich, w których wyścigi konne są zakazane. Wielu graczom to wystarcza – oni już zrezygnowali z obecności na widowni na rzecz elektronicznych zakładów czy obstawiania symulowanych gonitw. W ten sposób unika się też kontrowersji związanych ze zmieniającym się postrzeganiem etyki relacji człowiek–zwierzę. W tym scenariuszu, podobnie jak w kilku pozostałych, tradycjonaliści w niektórych wysoko rozwiniętych krajach będą musieli się pożegnać ze starym modelem wyścigów konnych.
Podsumowanie
Tych sześć scenariuszy ukazuje możliwe kierunki przyszłego rozwoju branży wyścigów konnych na świecie. Są one uproszczonymi opisami skomplikowanych procesów opartych na trendach i analizie innych czynników opisanych w tej książce. Zdajemy sobie sprawę, że przyszłość jest czymś niepewnym z definicji oraz że mogą zaistnieć inne ważne czynniki, których nie da się przewidzieć czy nawet wyobrazić, a które być może wpłyną na przyszłość sektora wyścigów konnych. Mając to na względzie, kolejny rozdział stanowi analizę tych przyszłych scenariuszy, które wydają się najbardziej prawdopodobne.
ROZDZIAŁ 16. PRAWDOPODOBNY ROZWÓJ SYTUACJI
Przyszłość hodowli i wyścigów koni pełnej krwi będzie diametralnie różna w zależności od tego, którego regionu dotyczy. Możliwe, że żaden ze scenariuszy zaprezentowanych w poprzednim rozdziale nie dojdzie do skutku dokładnie w takim kształcie, w jakim go przedstawiliśmy, lecz jako połączenie kilku scenariuszy o różnym stopniu intensywności w zależności od części świata.
Scenariusz, który nazwaliśmy formą anachronicznej rozrywki, prawdopodobnie się ziści w wielu państwach zachodnich, szczególnie jeżeli nie nastąpią tam zmiany dozwolonych metod hodowli koni pełnej krwi. Wprawdzie wielu graczy nie obchodzi, w jaki sposób hoduje się konie, niemniej kwestie ekologiczne związane z „hodowlą naturalną” prawdopodobnie doprowadzą branżę do zaostrzenia wymogów związanych z kwarantanną i ograniczeniem liczby zwierząt transportowanych w celach reprodukcyjnych. Najprawdopodobniej wzrośnie znaczenie kwarantanny, biorąc pod uwagę mobilność koni oraz zagrożenie chorobami, które mogą albo wyeliminować dużą liczbę koni (czy wręcz całą branżę), albo przynajmniej narazić sektor hodowlany na długotrwałą walkę z którąś z takich chorób. Jeżeli powiodą się obecne próby wprowadzenia prawnych środków kwestionujących koncepcję „hodowli naturalnej”, to środowisko wyścigowe czeka mała rewolucja. „Nowy wspaniały świat” przyciągnie świeżą krew, a pozostali uczestnicy rynku opuszczą go w proteście przeciwko sprzeniewierzeniu się jednej z najbardziej uświęconych tradycji w hodowli koni pełnej krwi.
W wielu krajach zachodnich wyścigi konne pozostaną formą rozrywki, jednak już nie tak ważną – zyskami z totalizatorów coraz częściej dzielą się głównie internetowe firmy bukmacherskie. Publiczność będzie pewnie wciąż przychodzić na co większe wydarzenia, a wyścigi najprawdopodobniej przetrwają w formie tzw. racino (race + casino), gdzie obroty są większe dzięki obecności innych rodzajów gier hazardowych. Jednakże biorąc pod uwagę konkurencję ze strony innych dyscyplin i sposobów spędzania wolnego czasu, ogólna popularność wyścigów konnych zapewne spadnie. Wyścigi symulowane i animowane najpewniej spowodują wzrost dochodów z „gonitw”, lecz jednocześnie zmniejszą się oczekiwania widzów, by koniecznie oglądać na żywo konie ścigające się na prawdziwym torze.
Ten spadek popularności będzie miał konsekwencje ekonomiczne, szczególnie dla mniejszych torów wyścigowych, np. na pozamiejskich obszarach w Australii, gdzie obecnie znajduje się o wiele więcej torów niż w porównywalnych krajach w innych częściach świata. Pogorszenie koniunktury gospodarczej zbiegnie się ze zmianą podejścia do praw zwierząt w zachodnich społeczeństwach, co doprowadzi do zniknięcia niektórych rodzajów gonitw, szczególnie biegów przeszkodowych w tych państwach i regionach, gdzie są one już relatywnie słabe, a gdzie inne formy wyścigów będą mogły przetrwać bez wywoływania kontrowersji natury etycznej. Rezygnacja z innych typów gonitw (np. płaskich na dłuższych dystansach) jest mniej prawdopodobna, zwłaszcza gdy uzna się argumenty, że takie konkurencje mogą być bezpieczniejsze i łatwiejsze dla koni, jeśli będzie się je przeprowadzać w chłodniejszych miesiącach. Pomimo obaw dotyczących fizycznej niedojrzałości młodych koni, gonitwy dwulatków prawdopodobnie będą kontynuowane, o ile nie zostaną wprowadzone jakieś prawne zakazy, ponieważ przynoszą one właścicielom szybki zwrot z inwestycji oraz pozwalają co lepszym koniom wcześniej rozpocząć karierę, a to z kolei skutkuje generowaniem zysków przez dłuższy czas w porównaniu z ewentualnym późniejszym rozpoczęciem kariery przez starszego konia.
Jedną ze zmian, której wprowadzenie jest prawdopodobne dzięki technologii wspierającej działania obrońców praw zwierząt, będzie nowe podejście do zasad użycia bata. Obecnie w wielu krajach zachodnich ogranicza się liczbę dozwolonych uderzeń batem oraz miejsca na ciele konia, w które można nim uderzać. Łatwo przewidzieć, że bat będzie prędzej czy później w ogóle zakazany jako narzędzie służące do poganiania konia, a jego użycie ograniczone do kierowania koniem i poprawy bezpieczeństwa. Podobnie jak ma to obecnie miejsce w Norwegii, dżokej prawdopodobnie będzie musiał podczas jazdy trzymać wodze oburącz, a poganianie konia batem będzie zakazane. Jest to możliwy scenariusz, jeśli wziąć pod uwagę powszechne wykorzystanie technologii (pomiar czasu, komputeryzacja danych z poprzednich gonitw, zapis obrazu), dzięki której sędziowie i gracze mogą łatwo ocenić, jakie środki stosuje jeździec, by zapewnić swemu wierzchowcowi optymalne warunki wykazania się na torze.
Inna łatwa do wprowadzenia zmiana wiąże się z nowym podejściem do etyki hodowli zwierząt. Zasada opieki nad koniem przez całe jego życie (ang. whole of life approach) obejmuje okres hodowli i własności konia pełnej krwi aż do jego śmierci. Obecnie hodowca nie ponosi odpowiedzialności za folbluta po jego sprzedaży, a hodowla wyłącznie w celach komercyjnych stanowi ważną część końskiej branży. W rezultacie koń traktowany jest jak element majątku ruchomego. Jednak sytuacja ta będzie się zmieniać, choć zapewne nie bez oporu środowiska. Żeby wprowadzić te zmiany, potrzebne będzie stosowne ustawodawstwo. Kontrowersyjny będzie też na pewno sposób finansowania takiego całościowego podejścia do opieki nad zwierzęciem. Rozważana jest np. opcja odkładania części dochodu ze sprzedaży jednolatków lub/i pobierania niewielkich sum z totalizatorów, wykorzystywanych następnie do pokrycia kosztów opieki nad starszymi i kontuzjowanymi końmi wyścigowymi.
Czynnikiem, który może ograniczyć zakres zmian, jest internacjonalizacja sektora hodowli i wyścigów koni pełnej krwi. Otwiera ona nowe możliwości eksportowe dla hodowców z państw o utrwalonej pozycji w tej branży. W praktyce oznacza to kontynuację praktyk i mentalności charakteryzujących to środowisko od wielu pokoleń. Główną różnicą pomiędzy tym, co prawdopodobnie nastąpi, a praktykami z przeszłości, jest miejsce ekspansji. Przy założeniu, że hodowcy koni pełnej krwi i inni przedstawiciele tego środowiska poprą ten scenariusz, można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że nastąpi przynajmniej próba jego urzeczywistnienia.
Prawdopodobny jest scenariusz przewidujący rozwój wyścigów konnych jako globalną ekspansję w nowych kierunkach. W przeszłości oznaczało to poszerzanie branży o nowe obszary, np. Florydę, Kalifornię, Japonię czy Zjednoczone Emiraty Arabskie, a także przyciąganie kapitału „nowej fali” przedsiębiorców i sektorów gospodarki do świata hodowli i wyścigów koni pełnej krwi. W przyszłości najpewniej zbiegnie się to ze zmianami sytuacji geopolitycznej towarzyszącymi rozwojowi gospodarczemu takich państw, jak Chiny, Indie czy Brazylia. Jeżeli rząd Chin postanowi zainwestować w hodowlę i wyścigi koni pełnej krwi (a także ureguluje kontrowersyjną kwestię hazardu w sposób przystający do systemu politycznego i etosu pracy w tym kraju), to wielce prawdopodobne wydaje się, że Chiny zostaną wyścigową potęgą. Duża liczba mieszkańców i dostępność odpowiednich terenów (czego nie można powiedzieć np. o Hongkongu czy Singapurze) dają Chinom ogromny potencjał rozwoju silnego sektora hodowli koni wyścigowych. To z kolei może napędzić koniunkturę na rynku wyścigów koni pełnej krwi w pozostałych częściach Azji.
Indie i Brazylia to dwa kolejne państwa, w których może znakomicie rozwinąć się hodowla koni pełnej krwi, a co za tym idzie – silny sektor wyścigowy. Takie czynniki, jak: ogromna liczba ludności, niezwykle zamożna elita gotowa wydawać pieniądze, rosnąca w siłę klasa średnia, stale zwiększająca się ogólna zamożność społeczeństwa, dostępność wszelkiego rodzaju terenów nadających się do hodowli przy różnych typach klimatu, gleby i dostępie do wody, mogą sprawić, że światowe granice wyścigów konnych wkrótce poszerzą się również o te kraje. W takich regionach kontrolowanie rozprzestrzeniania się chorób może się okazać kluczową kwestią. W przyszłości wielce prawdopodobne jest wprowadzenie bardziej rygorystycznych reguł kwarantanny na całym świecie, jednak to właśnie na tych potencjalnie najszybciej rozwijających się obszarach będzie ono najpilniejsze.
Trudno wyobrazić sobie przyszły rozwój hodowli i wyścigów koni pełnej krwi bez poszerzenia istniejących granic. Wiele obecnych regionów hodowlanych ulega urbanizacji i prędzej czy później trzeba będzie znaleźć dla nich nowe miejsca. Innym problemem jest coraz mniejsza liczba chętnych do kupowania wyhodowanych koni. Jeżeli nie pojawi się więcej nowych nabywców z zagranicy, to mało prawdopodobne wydaje się, by tylko ci wywodzący się z istniejących regionów zapewnili przetrwanie branży w jej obecnej formie. W wielu miejscach trzymanie konia wyścigowego pełnej krwi po prostu przestało się opłacać. Wprawdzie potencjalni właściciele mogą zdecydować się na kupno konia po to, by podtrzymać lub poprawić własny status społeczny lub w nadziei uzyskania późniejszego zysku, jednak jeżeli koszty staną się zbyt wysokie w stosunku do zysków, to potencjalni nabywcy będą się raczej starali przeczekać sytuację bądź zainwestować środki przeznaczone na cele hazardowe w inne formy niż obstawianie zakładów konnych, jak choćby automaty do gry w pokera.
W niektórych istniejących od dawna regionach hodowli i wyścigów folblutów na decyzję o zakupie konia wciąż ma wpływ tradycja, pozycja społeczna i często mało realistyczna nadzieja wyhodowania czempiona, nawet jeśli średni zwrot z inwestycji okazuje się o wiele mniejszy niż poniesione koszty. W innych regionach można się spodziewać bardziej innowacyjnego marketingu korzyści płynących z syndykacji koni pełnej krwi. Branża postawi tam raczej na promocję „marzeń” mogących pewnego dnia doprowadzić do powtórzenia historii Takeover Target czy innego konia kupionego za bezcen, a następnie przynoszącego ogromne pieniądze z nagród oraz „kontakty” umożliwiające spotkanie z rodziną królewską na Royal Ascot. Zapewne nie zmienią się dotychczasowe atrakcje związane z posiadaniem koni, jednak kluczowa dla wyścigów koni pełnej krwi w państwach, gdzie ta tradycja nie jest zbyt silna, a zyski mniej istotne, będzie promocja syndykacji w środowiskach osób bardziej zainteresowanych wyścigami jako rozrywką niż rodowodem samych koni.
Podsumowując – przyszłość branży hodowli i wyścigów koni pełnej krwi nie jest przesądzona i nie zależy wyłącznie od niej samej. Decydujące dla utrzymania podstaw działalności będzie to, w jaki sposób środowisko poradzi sobie z nowymi technologiami (hazard, reprodukcja etc.) i kwestiami etycznymi, a także jak skutecznie władze i inne osoby związane z branżą będą w stanie zachęcić i wesprzeć innych jej uczestników. Nawet zmiany klimatyczne mogą się tu okazać istotnym czynnikiem wpływającym na rozwój sytuacji w sposób, jaki dziś trudno przewidzieć. Jednocześnie zasięg rozwoju branży w nowych kierunkach, na wschodzących rynkach, jest kluczowy z punktu widzenia istniejących hodowli i wyścigów w tradycyjnie końskich regionach świata. Nie przewidujemy zatem ani ponurej wizji upadku, ani nadchodzącej złotej ery branży, lecz epokę zróżnicowania – wygrają ci, którzy zainicjują zmiany lub/i skutecznie się do nich przystosują.
PS. Z tekstu oryginalnego usunięte zostały tylko przypisy odwołujące się do innych rozdziałów książki.
*zdjęcie tytułowe – Lexus Melbourne Cup, Tor Wyścigowy Flemington, Australia, 3 listopada 2020r. Fot. Brett Holburt/Racing Photos/Getty Images
*Autorzy: Phil McManus, Glenn Albrecht i Raewyn Graham
*Źródło: „The Global Horseracing Industry”
PS Z tekstu oryginalnego usunięte zostały tylko przypisy odwołujące się do innych rozdziałów książki.
Reproduced from Global Horseracing Industry, McManus, 1st Edition by Phil, McManus; Glenn, Albrecht; Raewyn, Graham, published by Routledge © 2013 Phil McManus; Glenn Albrecht; Raewyn Graham, ,reproduced by arrangement with Taylor & Francis Group.